Przygotuj aplikację mObywatel lub dane z dokumentu tożsamości, w tym numer PESEL.
Masz już konto w BIK? Zaloguj się
Tylko imię, nazwisko i numer PESEL wystarczyły oszustom, by wyłudzić kilkanaście kredytów w sumie na dziesiątki tysięcy złotych. Nic więcej się nie zgadzało: ani numer dowodu osobistego, ani adres zamieszkania. Ich ofiarą padł pan Adam.
15 kredytów na kilkadziesiąt tysięcy złotych – tyle do spłaty ma obecnie pięćdziesięciolatek z Wałcza.
O całej sprawie dowiedział się, gdy komornik wszedł na jego konto i zablokował środki. Okazało się, że działał w imieniu e-sądu, który zasądził windykację należności na poczet firmy pożyczkowej, o której Pan Adam nigdy nie słyszał.
Pan Adam swoją historię kredytową sprawdził od razu w Raporcie BIK. Okazało się, że w ciągu ostatnich dwóch lat „zaciągnął” aż 15 kredytów w różnych firmach pożyczkowych i parabankach!
Gdyby regularnie monitorował swój Raport BIK oraz korzystał z Alertów BIK do tej sytuacji mogłoby w ogóle nie dojść. Jak działali oszuści i jak się chronić przed takim wyłudzeniem?
Zaczęło się od wyłudzeń drobnych kwot. Oszust – bo policja na ten moment poszukuje jednej osoby – telefonicznie lub za pomocą formularza internetowego zgłaszał się do firm pożyczkowych, które przy udzielaniu kredytu proponują „minimum formalności”.
Podawał dane należące w sumie do trzech osób: imię, nazwisko i PESEL Pana Adama, numer dowodu osobistego jakiejś pani oraz adres zameldowania trzeciej osoby.
Przy uproszczonej procedurze szybkiej pożyczki pracownik firmy nie dokonywał dokładnej weryfikacji tych danych – przede wszystkim nigdy nie widział na oczy klienta, ani jego dowodu osobistego. Imię, nazwisko i PESEL sprawdzał tylko w bazie PESEL, a tu wszystko się zgadzało.
Pierwsze pożyczki opiewały na stosunkowo małe kwoty – 200, 300, 500 zł. Apetyt oszusta rósł w miarę jedzenia: jeden z ostatnich kredytów wyniósł aż 8 tys. zł.
Ponieważ pożyczki były niespłacane, a ponaglenia wysyłane na nieprawidłowy adres, firma pożyczkowa sprzedała wierzytelność firmie windykacyjnej. Ta wniosła sprawę do e-sądu, który zaocznie, bez dokładnej weryfikacji tożsamości pozwanego, wydał wyrok. Jak to możliwe?
E-sądy działają w trybie uproszczonym. Ustalenie tożsamości pozwanego spoczywa na powodzie. E-sąd weryfikuje pozwanego tylko w bazie PESEL, a tu znowu wszystko się zgadzało (w bazie PESEL nasze dane nieodpłatnie mogą sprawdzić organy administracji publicznej, sądy, policja, prokuratura itp. oraz odpłatnie inne podmioty, które „wykażą interes prawny”, np. operatorzy sieci komórkowych, jeśli chcemy podpisać z nimi umowę, banki, ubezpieczyciele, itp.).
Ponieważ korespondencja nie trafiała na właściwy adres, Pan Adam w ogóle nie wiedział o toczącym się postępowaniu! Sąd wydał wyrok, który się uprawomocnił, a windykacją zajął się komornik.
Do całej sprawy mogłoby nie dojść, gdyby Pan Adam miał aktywowane Alerty BIK oraz regularnie sprawdzał swój Raport BIK.
Wówczas za każdym razem, gdy oszust próbowałby zaciągnąć kredyt na jego dane, pan Adam dostałby sms-a z Biura Informacji Kredytowej. Mógłby podjąć odpowiednie kroki, np. poinformować firmę pożyczkową o próbie wyłudzenia, zawiadomić policję, itp.
Alerty wysyłane są do klientów BIK w momencie, gdy:
Zapytania kredytowe do BIK kierują instytucje finansowe – banki lub firmy pożyczkowe, celem weryfikacji wiarygodności klienta. Banki są zobowiązane do takiej weryfikacji na mocy ustawy prawo bankowe. Firmy pożyczkowe mają takie zalecenie od Komisji Nadzoru Finansowego.
Ponadto gdyby pan Adam regularnie sprawdzał swój Raport BIK, informację o wyłudzonych kredytach zobaczyłby znacznie wcześniej – nawet gdyby oszust spłacał raty w terminie.
Raport BIK pokazuje bowiem wszystkie nasze zobowiązania finansowe – zarówno te spłacane w terminie, jak i te z opóźnieniem.
Niestety pan Adam dowiedział się o całej sprawie bardzo późno: w momencie, gdy zapadł już prawomocny wyrok.
Jedyną opcją, by wyplątać się z takiej sytuacji jest zaskarżyć wyrok e-sądu, a to bardzo czasochłonna i kosztowna procedura: trzeba wynająć prawnika, poświęcić cenny czas. Dlatego lepiej chronić się, zanim wpadnie się w tak poważne tarapaty.